Katarzyna Groniec będzie gościć w Centrum Edukacji i Kultury "Szklany Dom" w Ciekotach w piątek 15 marca. Artystka opowie o swoim literackim debiucie "Kundle". Spotkanie odbędzie się w ramach obchodów XXII Tygodnia Kultury Języka w województwie świętokrzyskim.
Powieść „Kundle” to literacki debiut Katarzyny Groniec, artystki wielokrotnie nagradzanej i docenianej w środowisku piosenki aktorskiej i poetyckiej. Na kartach jej książki mieszają się ludzkie losy zdeterminowane przez miejsce, w którym przyszło im żyć. Krytycy pisząc o „Kundlach” szczególnie docenili narrację i język autorki wykorzystujący śląską gwarę. Spotkanie poprowadzi Wojciech Purtak, polonistka, menedżer kultury, dyrektor Centrum Edukacji i Kultury "Szklany Dom".
Wstęp na spotkanie jest wolny, obowiązują bezpłatne zaproszenia, rezerwacja: 41 311 21 28 lub szklanydom@maslow.pl, odbiór zaproszeń do 12 marca.
Tak o "Kundlach" pisze Eliza Kącka, literaturoznawczyni:
Brawurowy debiut. Miasto między Zabrzem a Rybnikiem. Niedaleko stąd do Toszka, niemieckiego Tost, z wielkim domem wariatów. W latach wojny był tam obóz jeniecki dla Anglików. Uwieczniają go co najmniej trzy książki. Jedną z nich napisał sir P.G. Wodehouse. Potem funkcjonowało tam więzienie NKWD. Trzy tysiące ofiar. Tego się z Kundli nie dowiemy. Minęło ćwierć wieku. Miasto jest wysypiskiem rozbitków. Niepełne rodziny, podwójne tożsamości, poharatane dusze. Śląscy autochtoni, przesiedleńcy z Kresów, Żydzi, Romowie, Niemcy. A nad tym wszystkim – instancja narracyjna, która widzi wszystko osobno. Bo scalić się tego nie da. To miejsce, gdzie pękła więź języka i świata, gdzie króluje niekonkluzywność, a w codzienności otwiera się egzystencjalna otchłań. Proza Groniec balansuje na skraju tej przepaści – zwykłej i niezwykłej zarazem – ze sprawnością literackiego ucha i języka, jakiej zazdrości się nie tylko debiutantom.
Katarzyna Groniec o "Kundlach":
Jestem piosenkarką. Urodziłam się w Zabrzu 22.02.1972. Nie podobało mi się, że w tej dacie jest tak dużo dwójek. Szybko zaczęłam mówić, ale nie chciało mi się chodzić. Żeby mnie sprowokować do wysiłku, zabierano mi zabawki i kładziono je trochę dalej niż na wyciągniecie ręki. Bawiłam się palcami.
Piosenkarsko zadebiutowałam na komunii siostry mając półtora roku. Ku ogólnej konsternacji Mazurkiem Dąbrowskiego. Lubiłam pisać ale nienawidziłam dwójek i pytania: jak ktoś, kto tyle czyta, może walić tyle ortów? Postanowiłam komunikować się śpiewem. Po pięćdziesiątce nabrałam odwagi.