Centrum Edukacji i Kultury Szklany Dom

Klęcznik dworski

Katalog online - Klęcznik dworski

Informacje o eksponacie

Dział:

Typ eksponatu: sprzęt stylowy, użytkowy, artystyczny

Autor: nieznany / nie ustalono

Datowanie: XIX w.

Sposób i data nabycia: Dar Barbary i Juliusza Braunów z Kielc, 2011 rok

Materiał, technika: wyrób artystyczny dębowo-olchowy

Wymiary: wys. 88 cm, szer. 63 cm, głęb. 66 cm

Nr inwentarzowy: DSŻ/PJ/165

Opis:

Bardzo cennym, rzadko już spotykanym na antykwarycznym rynku sztuki dawnej i rzemiosła artystycznego, jest w ciekockiej siedzibie dziewiętnastowieczny jednoosobowy, dębowo-olchowy klęcznik.

Dziś takie meble funkcjonują głównie w kościołach, klasztorach czy starych plebaniach. Dawniej były też obecne w przydworskich kaplicach, stawiano je we wnękach – niszach dworów pod dużym obrazem religijnym (tak było w Tyńcu w rodzinnym domu pani Józefy, w Kotlicach Chelińskich, u Zalewskich w Sieradowicach), a w skromniejszych szlacheckich dworeczkach klęcznik był zwykle obecny w sypialni pani domu. I tak mamy w Ciekotach.

Historia tego mebelka warta jest przedstawienia.

Nie klęczeli na nim w przeszłości obcy Żeromskim ludzie, był bowiem własnością Antoniny z Makólskich Chelińskiej – najbliższej ciotecznej siostry pani Józefy Żeromskiej, mieszkającej we wspomnianych Kotlicach w Jędrzejowskiem.

W kotlickim starym dworze gościem serdecznie przyjmowanym była Agnieszka Katerlina – babcia Stefana Żeromskiego (była matką chrzestną jednego z licznych dzieci Chelińskich). Rezydowała tam tygodniami, więc z pewnością wiele razy klęczała na tym stylowym, przeznaczonym do modlitwy sprzęcie. Mogła nań chwilę religijnej zadumy przeżyć sama Józefa Żeromska, gdy w 1862 roku wraz z mężem odwiedziła Kotlice i mogiły teściów Żeromskich w pobliskim Mokrsku.

Do ciekockiego dworku podarowali klęcznik w 2011 roku Barbara i Juliusz Braunowie z Kielc – potomkowie Chelińskich z Kotlic (Jul jest praprawnukiem Antoniny i Franciszka Chelińskich). Eksponat był – jak piszą muzealnicy w kartach katalogowych: „w stanie zachowania złym”, albo – jak mówią: „nadruszony zębem czasu”. Blisko półroczne zabiegi renowatorsko – konserwatorskie, które zleciła kustosz Dworu Stefana Żeromskiego – Kazimiera Zapałowa, uczyniły cuda. Odzyskał blask!

W tym miejscu krótka charakterystyka eksponatu:

Ma płytką oszkloną gablotkę z podnoszonym wiekiem, zamykaną na maleńki kluczyk, przy którym miły dla ucha mechanizm dźwiękowy (dawał znak, że modlitwa rozpoczęta lub zakończona). Gablotka połączona jest w całość pionową ścianką i esowatymi, ozdobnymi dwiema nóżkami z dolną częścią mebla czyli podkolannikiem wyłożonym miękką poduszką.

W gablotce, będącej zarazem pulpitem zostały umieszczone trzy dziewiętnastowieczne książeczki do nabożeństwa: dla niewiast (wydanie z 1877 roku) – dar sióstr Bernardynek ze Świętej Katarzyny, dla chłopców (z lat sześćdziesiątych XIX wieku) – dar Andrzeja Radka z Kielc oraz rodzinny modlitewnik po pradziadku rodziny Zapałów Michale Zamojskim.

Dopełnieniem zawartości gablotki jest „wymodlony” dziewiętnastowieczny różaniec, pochodzący z klasztoru w Świętej Katarzynie, który dawniej był w kolatorskiej ławce świątyni. Pozyskała go do ciekockiego dworu Cecylia Mazurowa – siostra kustosz Kazimiery Zapałowej, od Matki Przełożonej, bardzo zaciekawionej urządzaniem rodzinnego domu Żeromskich. 

Drewniane koraliki tego różańca mogła przesuwać szczupłymi palcami mama Stefana Żeromskiego, czy jego ciotka Franciszka Schmidtowa z Górna, które się tam modliły.

Klęcznik trafił do Ciekot całkowicie odarty z sukna, a ofiarodawcy sądzili, że mógł być wyłożony heksamitonem, zwanym z francuska welurem, stosowanym wówczas do wyściełania półek, gablot, szuflad, a także tapicerowania siedzisk i podnóżków.

Zastanawiano  się nad kolorem nowej tkaniny. I tu Kazimiera Zapałowa wspomina: „przypomniałam sobie, że pani Monika Żeromska – córka pisarza pokazała mi przed laty szkatułkę po babci Józefie, wyłożoną delikatnym fiołkowym, zblakłym nieco welurem”. Fiołkowy welur i jego rozjaśnione do liliowego odcienie stały się więc tkaniną ciekockiego pokoju matki. Dostrzegła to kiedyś z zadowoleniem Barbara Wachowicz ,liliowa  przyjaciółka  ukochanej krainy dzieciństwa Stefana Żeromskiego.

Spoglądając na klęcznik warto przypomnieć sobie wówczas słowa Stefana Żeromskiego o modlitwie: „Jest niewiadoma, nie dająca się wymierzyć potęga zawarta w modlitwie. Jest to jedyny środek pośrednictwa między nami a Najwyższym…”

Literatura:

Kazimiera Zapałowa, artykuł Klęcznik dworski (w:) Z Dworku, teksty Kazimiery Zapałowej.